Landed at Alicante, Saturday, June 3rd
Anomalia pogodowa sprawia, że sobotni poranek jest chłodny i słoneczny. Na południu Hiszpanii będzie na pewno cieplej. Wsiadamy do samolotu – Mirka, Magda, Maciek i Grzesiek. Po ponad trzech godzinach lotu lądujemy na lotnisku w Alicante. Przyjemne zaskoczenie. Jest chłodniej niż się spodziewaliśmy. Wsiadamy do autobusu. Po drodze widzimy klasyczny krajobraz śródziemnomorski – zarośla sucholubne, gdzieniegdzie drzewa oliwne, aloesy w oddali nawadniane sady cytrusów. Dominują barwy zwietrzałych skał wapiennych. Po przesiadce, kierując się do lokum przyglądamy się miastu. Dominują deptaki, palmy i kwitnące na niebiesko jakarandy (oczywiście rozpoznajemy roślinę dzięki aplikacji Flora Incognita). Szybkie przepakowanie i wyruszamy na zwiedzanie miasta. Pora sjesty ujawnia się w całej okazałości. Mijamy kolejne zamknięte lokale, robiąc sobie zdjęcia przy co ciekawszych obiektach. Graffiti z FLOW – tak jak działająca i prowadzona przez Magdę fundacja czy przy przezabawnym graffiti z uniwersalnym „Tu Tambien fuiste un Nino”.
Trafiamy do pełnej ludzi przyulicznej restauracji „El Torro”. Z pomocą przesympatycznej kelnerki i naszego niezawodnego tłumacza Macieja wybieramy z menu lokalne przysmaki. Pełni energii wyruszamy na górujące nad miastem wzgórze Castillo de Santa Barbara. W drodze doświadczamy uciążliwego upału. Rekompensata nadchodzi na położnym ponad 160 m n.p.m zamku. Przyjemny wiatr chłodzi nas i turystów nam towarzyszących. Zwiedzamy poszczególne sale z ekspozycjami historycznymi, archeologicznymi, etnograficznymi. Podziwiamy rosnącą roślinność twardolistną a nade wszystko piękne widoki morza i miasta. Droga w dół to przeprawa przez wspaniałą instalację kwitnących wielobarwnych oleandrów, cyprysów i roślin jeszcze nie rozpoznanych w aplikacji.
Docieramy na miejską plażę. Po południu nie ma tłumów. Raczymy się kąpielą w przyjemnie ciepłej wodzie. Postanawiamy wrócić pieszo do naszego miejsca noclegu. Po drodze widzimy jak Hiszpanie budzą się do życia. Czas sjesty minął i restauracje są pełne ludzi. Podobnie jest na malowniczym miejskim deptaku. Po drodze smakujemy polecane przez Macieja rarytasy kuchni hiszpańsko – latynoamerykańskiej. Po przejściu 26 tysięcy kroków, próbujemy zasnąć przy dźwiękach dyskusji dobiegających zza okna.
Weather anomaly made Saturday morning cool and sunny. It will definitely be warmer in the south of Spain. We boarded the plane -Mirka, Magda, Maciek & Grzesiek. After more than three hours of flight, we landed at the airport near Alicante. Pleasant surprise. It’s cooler than we expected. We get on the bus. Along the way, we see the classic Mediterranean landscape – drought-resistant shrubs, occasional olive trees, aloe vera plants, and irrigated citrus orchards in the distance. The colors of weathered limestone rocks dominate. After transferring, heading to our accommodation, we observe the city. Pedestrian streets dominate, and the vegetation catches our eye with palms and blooming blue jacarandas (of course, we recognize the plant thanks to the Flora Incognita app). We quickly unpack and set off to explore the city. The siesta time reveals itself in all its glory. We pass by various closed establishments, taking photos with the most interesting objects (like the graffiti with FLOW – just like Magda’s functioning and run foundation or the amusing graffiti with the universal phrase “Tu Tambien fuiste un Nino”).
We come across a crowded street restaurant called “El Torro”. With the help of a very nice waitress and our reliable translator Maciej, we choose local delicacies from the menu. Full of energy, we head to the hill overlooking the city, Castillo de Santa Barbara. On the way, we experience the oppressive heat. The compensation comes at the castle, located about 160 meters above sea level. A pleasant breeze cools us down, accompanied by other tourists. We explore the different rooms with historical, archaeological, and ethnographic exhibitions. We admire the growing hard-leaved vegetation and above all, the beautiful views of the sea and the city.
The way down is a passage through a wonderful installation of blooming multicolored dahlias, oleanders, cypresses, and plants not yet recognized by the app ” Flora incognita”
We reach the city beach. There are no crowds in the afternoon. We enjoy a swim in pleasantly warm water. We decide to walk back to our accommodation. Along the way, we see how the Spaniards come to life. The siesta time has passed, and the restaurants are full of people. The same goes for the picturesque city promenade. On the way, we taste the delicacies of Spanish – Latin American cuisine recommended by Maciej. After walking 26 thousand steps, we try to fall asleep to the sound of discussions coming from outside the window.
Grzegorz Babicki